Bankowy Fundusz Wsparcia ocenił niedawno “wakacje kredytowe” jako rozwiązanie zwiększające ryzyko podwyższenia inflacji. Wszystko przez obciążenia, jakim przez to poddawane są kapitały instytucji bankowych. Bardziej bezpieczną alternatywą może być Fundusz Wsparcia Kredytobiorców.

Słabe strony rządowej propozycji

BFG wystawił ocenę projektowi ustawy, która przedłuża “wakacje kredytowe” na nowych zasadach. Zmiany dotyczą m.in limitów dochodów, w których muszą się mieścić właściciele kredytów wnioskujący o przerwę w spłacie. Sam pomysł postrzegany jest jako dobry, jednak w aktualnej propozycji są one zbyt wysokie, przez co z wakacji kredytowych mogą korzystać również osoby w stabilnej sytuacji finansowej. Specjaliści BFG proponują, aby z tej formy wsparcia mogli skorzystać również ci, którzy osiągają wysokie dochody, jednak zasady przerwy w spłacie powinny być dla nich inne.

Program działał w latach 2022 i 2023, a w bieżącym roku zaproponowano jego kontynuację. Jak wspominaliśmy, zasady mają być jednak inne. Wnioskować mogą osoby z ratą kredytu stanowiącą ponad 35% dochodu. Warto pamiętać, że w założeniu wakacje kredytowe miały być formą pomocy dla właścicieli zobowiązań, których podwyżki stóp procentowych mogą wpędzić w poważne kłopoty finansowe. Chodziło o efektywne wsparcie, dzięki któremu nie stracą oni płynności finansowej. W obecnym kształcie proponowanej ustawy grupa potencjalnych beneficjentów jest zbyt duża. Aby zrównoważyć obciążenie, jakie wakacje kredytowe mogą stanowić dla sektora bankowego, można użyć środków z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców.

Zdaniem analityków Bankowego Funduszu Gwarancyjnego zaproponowany próg dopuszcza sytuacje, w których właściciele kredytów o dużych dochodach korzystają z wakacji. W przypadku dużych kredytów i wysokich rat obciążenia z tytułu pożyczki mieszkaniowej mogą być wyższe niż 35%, a i tak dotyczyć osoby zamożnej. Zdaniem opiniujących takie przypadki to zbyt duże i nieadekwatne obciążenie dla banków.

ZBP nie zmienia zdania

Ocena ta jest spójna z opinią, jaką kilka dni temu ZBP wydał o pomyśle ustalenia takiego progu. Ich zdaniem nawet próg 50% dochodów, które idą na spłatę raty nie będzie miarodajny dla rzeczywistej sytuacji właściciela kredytu. W przypadku wysokich nominalnie płac 50% zapewnia często więcej niż dostatnie życie bez ryzyka utraty płynności finansowej. Prócz tego ustawienie sztywnego progu bez wglądu w indywidualną sytuację klienta to ryzyko, że pomoc nie trafi do osób, które jej potrzebują, ponieważ nie zmieściły się w ustalonych ramach.

O potrzebie przemyślenia zasad programu mówią jasno dane zebrane na jego temat przez ZBP w ostatnich latach. Rzuca się w oczy suma nadpłat i wcześniejszych spłat kredytów hipotecznych w okresie od stycznia do października 2023. Zamknęła się ona w liczbie 33,1 mld złotych. W 2022 roku było to 52,4 mld. Wartości te jasno pokazują, że spora część klientów wykorzystała wsparcie, by oszczędzić na kosztach kredytu. Tego rodzaju możliwość nie jest warta ponoszenia ryzyka wysokiej inflacji i obciążeń kapitału banków. Problem dotyczy szczególnie tych instytucji bankowych, które obsługują dużo kredytów hipotecznych.